Pages

Konsultanci

Mrs. Doubleday

Kim jestem?

Nick mój pochodzi od nazwiska pewnej zacnej damy, która wielce cnotliwy swój żywot wiodła na przełomie XIX i XX wieku w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Małżonek jej był szanowanym właścicielem wydawnictwa  Doubleday & Company, co dla historii tej ma znaczenie kluczowe. Owóż zdarzyło się razu pewnego, że do pana Doubledaya przybył młody, niedoświadczony jeszcze pisarz, pragnący wydać swą pierwszą powieść. Wydawca przyjął rękopis, przeczytał, docenił nadzwyczajne zdolności autora i już zdecydował się dzieło wydać, kiedy jednak swoje trzy grosze wtrąciła zacna pani Doubleday. Orzekła tonem znawcy literatury pięknej i cnotliwej, że mąż pod żadnym pozorem nie może owej powieści dopuścić do druku, jest ona bowiem gorsząca, amoralna i strach nawet pomyśleć, jakież to spustoszenie mogłaby poczynić we wrażliwych sercach i subtelnych umysłach czytelników. Wówczas sprawy przybrały dramatyczny obrót. Młody pisarz, całkowicie złamany porażką, wpadł w rozpacz tak głęboką, że próbował nawet targnąć się na własne życie. O, nieugięta Mrs. Doubleday! O, purytańska moralności! Jakiż to cios niechybnie byście zadali wielkiej literaturze amerykańskiej! Bowiem autorem tym był wybitny literat, Theodore Dreiser, zaś dziełem budzącym tak wielkie oburzenie zacnej damy  słynna naturalistyczna powieść Sister Carrie. Anegdotę tę przytaczam tu nie bez pewnego szczególnego celu, albowiem kryje ona w sobie ważką naukę, którą zarówno autor, jak i krytyk literacki sam wyciągnąć winien.        
Co zaś się tyczy mnie samej, studiuję archeologię na Uniwersytecie Warszawskim. W kręgu moich zainteresowań, naturalnie poza literaturą, leżą również psychologia, historia (szczególnie średniowieczna Europa oraz XIX i XX wiek), językoznawstwo kognitywne oraz osteologia.

Co oceniam?

Teoretycznie mogłabym ocenić wszystko – lub prawie wszystko – jednak z reguły z niechęcią podchodzę do wszelkiego rodzaju fanfiction, na ogół nudzą mnie też książkowe odpowiedniki komedii romantycznych, zaś tak zwaną literaturę erotyczną uważam z niewartą jakiejkolwiek uwagi z mojej strony. Nie mam natomiast nic przeciwko fantastyce jako takiej, pod warunkiem, że nie jest to kolejna bardzo nieudolna podróbka Władcy Pierścieni, w której aż roi się od wytartych schematów, zgranych motywów i właściwych gatunkowi klisz wszelkiego rodzaju. Jeśli zaś chodzi o moje upodobania literackie, szczególnie bliskie są mi: XIX-wieczna powieść realistyczna, powieść modernistyczna, literatura wojenna, dramat psychologiczny oraz political fiction.

Jak oceniam?

Subiektywnie przy zachowaniu możliwie maksymalnego obiektywizmu. Przy analizie tekstu literackiego zawsze zwracam baczną uwagę na konstrukcję postaci, posługując się w dużej mierze teorią klasycznej psychoanalizy. Na utwór mogę spojrzeć ponadto pod kątem: strukturalizmu, feminizmu, dekonstrukcji, nowego historycyzmu oraz postkolonializmu (przy zawężeniu jednakże terminu do krajów byłego bloku wschodniego).

0 komentarze:

Prześlij komentarz